poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Od Uharri - Latający Pióropusz

Minęło już trochę czasu od dołączenia do watahy. Do tej pory, z innymi członkami watahy zamieniłem jedynie kilka słów. A większość z nich brzmiało "cześć", "co na obiad", "gdzie idziesz" i tym podobne. Dużo się nie zmieniło, ale przestałem odczuwać to, co od dawna mnie już nawiedzało - samotność. Dziś stało się coś niesamowitego, a mianowicie siedząc nad rzeką, wpatrywałem się w chmury płynące powoli na niebie. Rozmarzyłem się. Stan ten nie trwał długo, ponieważ mój pióropusz, nagle zerwał mi się z głowy i poszybował w stronę lasu. Przez chwilę patrzyłem na to z szeroko otwartym pyskiem, lecz po chwili począłem go gonić. Kiedy byłem już w samym środku lasu, udało mi się go pochwycić. Skoczyłem po niego i zawisłem w powietrzu.
- So fo ma fnaszyc? - mruknąłem. Wisiałem tak kilka minut, jednak później straciłem siłę w zębach. Puściłem pióropusz, a ten poleciał w stronę jaskini Alf. Popędziłem za nim ponownie. Pióropusz zwalniał. Skoczyłem po niego, jednak w tym samym czasie Taylor wyszła z jaskini. Wpadłem na nią przewalając ją. Pióropusz upadł bezwładnie na ziemię. Popatrzyłem na twarz wilczycy.
- Yyyy, cześć? - uśmiechnąłem się krzywo.

<Taylor dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz